Wakacje w 2009 roku postanowiłem wraz z moim szwagrem Tomkiem i jego dwiema starszymi córkami, Zosią i Lidką, spędzić w siodle. A konkretnie na rowerowym siodełku, zwiedzając tak piękne okoliczności przyrody naszej ściany wschodniej. Już od dłuższego czasu chciałem się wybrać w te rejony naszego Kraju Raju, ale zawsze jakoś tak wychodziło, że albo nie było z kim, albo inny sposób spędzenia wakacji wydawał nam się atrakcyjniejszy. Ostatecznie do zrealizowania tego pomysłu zachęcił mnie znaleziony w necie opis podobnej wyprawy autorstwa Marcina Hyły.
Jako, że wtedy nie prowadziłem żadnej dokumentacji pisanej, nie będę tutaj szczegółowo odtwarzał naszej trasy, a jedynie skrótowo opiszę jej przebieg, wrzucę kilka fotek i mapę wraz ze śladem przejazdu. Chcę tym samym streścić pierwszy etap mojej (naszej) podróży wokół Polski, aby zachować ciągłość z etapami następnymi, z których relacje mam w planie zdawać na bieżąco pod koniec każdego dnia jazdy w formie bloga na Stronie głównej.
Wyruszyliśmy 17 sierpnia z wioski Rogalin położonej kilkanaście kilometrów na wschód od Hrubieszowa na drodze krajowej nr 74. Wieczorem dotarliśmy do Dorohuska i tam zatrzymaliśmy się na noc w schludnym hoteliku usytuowanym na samym przejściu granicznym. Następnego dnia dotarliśmy do Włodawy, gdzie zatrzymaliśmy się w hotelu w samym centrum sympatycznego miasteczka. Kolejnego dnia zakończyliśmy jazdę w mieścinie Kodeń z piękną bazyliką, drogą krzyżową wokół niej oraz rojami komarów. Tam spaliśmy niemalże nad samym brzegiem Bugu w domku kempingowym. Czwartego dnia dotarliśmy do miejscowości Bubel Łukowiska, gdzie w malowniczym dworku czekały na nas nasze żony z resztą dzieciaków. Po trzech dniach przerwy i powrocie na Śląsk z powodu wesela mojej kuzynki, znów wyruszyliśmy na trasę 24 sierpnia i z Bubel Łukowiska dojechaliśmy do Milejczyc po drodze przeprawiając się z przygodami promem przez mocno wyschnięty Bug. W Milejczycach spędziliśmy noc u mojej dalszej rodziny w leśniczówce. Nazajutrz wyruszyliśmy już w kierunku Białowieży, dokąd w międzyczasie przeniosły się nasze dziewczyny wraz z narybkiem. Tam też spędziliśmy następne trzy dni, przejeżdżając jednego z nich do Narewki poprzez Puszczę Białowieską. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do domów i od razu zapragnąłem na tym nie poprzestawać. I tak narodził się pomysł by etapami w ciągu kilku lat objechać całą Polskę dookoła. Jest to idea na tyle dobra, że 'samosięnapędzająca' i 'automotywująca', no bo skoro już się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B i tak dalej... Poza tym nie muszę się zastanawiać 'Dokąd by tu w tym roku pojechać?' - następny etap po prostu już na mnie czeka :)
Pozostałą część kraju podzieliłem na pięć fragmentów, z których przejechanie każdego zajmie mi około dwóch tygodni, gdyż nie chcę przejeżdżać dziennie więcej niż 70 - 100 kilometrów. Planuję przeznaczać na jazdę + naprawę ewentualnych usterek około 5 godzin dziennie, tak by mieć jeszcze sporo czasu na zwiedzanie, kontemplowanie przyrody i byczenie się w spotykanych po drodze urokliwych miejscach. Generalnie: bez pośpiechu! Zaczynać będę zawsze tam, gdzie zakończę poprzedni etap, więc w tym przypadku w Narewce. Z racji faktu, iż najprawdopodobniej nie dam rady co roku wygospodarować dwóch tygodni, przeznaczam na zamknięcie pętli dziewięć lat.
Jako, że wtedy nie prowadziłem żadnej dokumentacji pisanej, nie będę tutaj szczegółowo odtwarzał naszej trasy, a jedynie skrótowo opiszę jej przebieg, wrzucę kilka fotek i mapę wraz ze śladem przejazdu. Chcę tym samym streścić pierwszy etap mojej (naszej) podróży wokół Polski, aby zachować ciągłość z etapami następnymi, z których relacje mam w planie zdawać na bieżąco pod koniec każdego dnia jazdy w formie bloga na Stronie głównej.
Wyruszyliśmy 17 sierpnia z wioski Rogalin położonej kilkanaście kilometrów na wschód od Hrubieszowa na drodze krajowej nr 74. Wieczorem dotarliśmy do Dorohuska i tam zatrzymaliśmy się na noc w schludnym hoteliku usytuowanym na samym przejściu granicznym. Następnego dnia dotarliśmy do Włodawy, gdzie zatrzymaliśmy się w hotelu w samym centrum sympatycznego miasteczka. Kolejnego dnia zakończyliśmy jazdę w mieścinie Kodeń z piękną bazyliką, drogą krzyżową wokół niej oraz rojami komarów. Tam spaliśmy niemalże nad samym brzegiem Bugu w domku kempingowym. Czwartego dnia dotarliśmy do miejscowości Bubel Łukowiska, gdzie w malowniczym dworku czekały na nas nasze żony z resztą dzieciaków. Po trzech dniach przerwy i powrocie na Śląsk z powodu wesela mojej kuzynki, znów wyruszyliśmy na trasę 24 sierpnia i z Bubel Łukowiska dojechaliśmy do Milejczyc po drodze przeprawiając się z przygodami promem przez mocno wyschnięty Bug. W Milejczycach spędziliśmy noc u mojej dalszej rodziny w leśniczówce. Nazajutrz wyruszyliśmy już w kierunku Białowieży, dokąd w międzyczasie przeniosły się nasze dziewczyny wraz z narybkiem. Tam też spędziliśmy następne trzy dni, przejeżdżając jednego z nich do Narewki poprzez Puszczę Białowieską. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do domów i od razu zapragnąłem na tym nie poprzestawać. I tak narodził się pomysł by etapami w ciągu kilku lat objechać całą Polskę dookoła. Jest to idea na tyle dobra, że 'samosięnapędzająca' i 'automotywująca', no bo skoro już się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B i tak dalej... Poza tym nie muszę się zastanawiać 'Dokąd by tu w tym roku pojechać?' - następny etap po prostu już na mnie czeka :)
Pozostałą część kraju podzieliłem na pięć fragmentów, z których przejechanie każdego zajmie mi około dwóch tygodni, gdyż nie chcę przejeżdżać dziennie więcej niż 70 - 100 kilometrów. Planuję przeznaczać na jazdę + naprawę ewentualnych usterek około 5 godzin dziennie, tak by mieć jeszcze sporo czasu na zwiedzanie, kontemplowanie przyrody i byczenie się w spotykanych po drodze urokliwych miejscach. Generalnie: bez pośpiechu! Zaczynać będę zawsze tam, gdzie zakończę poprzedni etap, więc w tym przypadku w Narewce. Z racji faktu, iż najprawdopodobniej nie dam rady co roku wygospodarować dwóch tygodni, przeznaczam na zamknięcie pętli dziewięć lat.
Trasę staram się tak planować, aby cały czas jechać jak najbliżej granicy lub wybrzeża, jeśli tylko prowadząca tamtędy droga jest przejezdna w związku z czym moja trasa nie pokrywa się z zalecanym i punktowanym przez PTTK szlakiem wokół Polski, ale myślę, że jest co najmniej równie ciekawa, a z całą pewnością bardziej wymagająca.