piątek, 22 maja 2015

Dzień 2.

   Za mną drugi dzień cały spędzony w bieliźnie termoaktywnej, dwóch parach skarpet, czapce i ortalionach. No ale cóż... Podobno taki mamy klimat… Nawet wiosna już z Polski uciekła… Do południa, póki nie padało, jakoś chwilami nawet udawało mi się rozgrzać, ale potem marzłem tak jak wczoraj. Temperatura znowu oscylowała w okolicach 10°C i nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych dni coś w tej kwestii miało się zmienić. Jeśli jednak pominąć pogodę, to dzisiejsza jazda ze względu na walory widokowe i zapachowe była znakomita!

   Pożegnanie z moimi gospodarzami nieco się przeciągnęło, gdyż Pan Ignacy okazał się myśliwym i strzelcem sportowym, więc siłą rzeczy nasza rozmowa zeszła na temat broni i, jak to przy wspólnym hobby, każdy z nas miał sporo do powiedzenia. Na trasę ruszyłem o 8.30. Gdy tak sobie jechałem wzdłuż wzburzonego i mętnego w wyniku intensywnych opadów Dunajca, po około dwudziestu kilometrach wyprzedził i zatrzymał się jakieś sto metrów przede mną samochód, z którego wysiadł kierowca i zaczął do mnie machać. Jak się okazało, to Pan Ignacy w drodze do lekarza w Sączu, zauważył mnie i postanowił jeszcze chwilkę pogawędzić. Co też z przyjemnością uczyniliśmy. Po dwóch godzinach dotarłem do Starego Sącza.

Ładny starosądecki rynek przerobiony na paskudny parking
 
   Ze Starego Sącza ruszyłem w górę Doliną Popradu przez Rytro, Piwniczną-Zdrój i Muszynę do Krynicy-Zdrój i dalej przez Grybów do Szymbarku, gdzie zostaję na noc. Mijana okolica zachwycała widokami, a dochodzące zewsząd zapachy parującej ziemi i roślinności wymieszane gdzieniegdzie z aromatem obejść gospodarskich, przenosiły mnie do czasów licealnych górskich wędrówek w gronie przyjaciół.

Przede mną Rytro

Dolina Popradu

    Dolina Popradu jest miejscem szalenie malowniczym i ma w sobie zniewalającą magię, a ponura pogoda tylko dodawała jej uroku i tajemniczości. Mijane dzisiaj miejscowości niczym szczególnym się nie wyróżniały, z wyjątkiem okropnych, hałaśliwych, śmierdzących spalinami i pełnych kuracjuszy kurortów jak Piwniczna i Krynica-Zdrój oraz niegdyś znanego uzdrowiska, a teraz robiącego przygnębiające wrażenie  Żegiestowa, który sprawia wrażenie opuszczonego przez Boga i ludzi miasteczka po jakimś kataklizmie. Uwagę zwracają ruiny niedokończonych domów wczasowych i hoteli stojące przy głównej drodze oraz zdewastowany i straszący elewacją z powybijanymi szybami dom uzdrowiskowy. Widać, że czasy świetności tego miejsca już dawno minęły.

   Na noc zatrzymałem się we wsi Szymbark z odnowionym renesansowym kasztelem, a pokój znalazłem w willi "Perełka", której wystrój i standard pamiętają głęboki PRL. Urocze...

Renesansowy kasztel w Szymbarku

Willa "Perełka"

Dystans pokonany dziś: 128,09 km
Razem: 208,48 km



Profil wysokości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz