Za mną drugi dzień cały spędzony w bieliźnie
termoaktywnej, dwóch parach skarpet, czapce i ortalionach. No ale cóż... Podobno taki mamy klimat…
Nawet wiosna już z Polski uciekła… Do południa, póki nie padało, jakoś chwilami
nawet udawało mi się rozgrzać, ale potem marzłem tak jak wczoraj. Temperatura
znowu oscylowała w okolicach 10°C
i nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych dni coś w tej kwestii miało
się zmienić. Jeśli jednak pominąć pogodę, to dzisiejsza jazda ze względu na
walory widokowe i zapachowe była znakomita!
Pożegnanie z moimi gospodarzami
nieco się przeciągnęło, gdyż Pan Ignacy okazał się myśliwym i strzelcem
sportowym, więc siłą rzeczy nasza rozmowa zeszła na temat broni i, jak to przy
wspólnym hobby, każdy z nas miał sporo do powiedzenia. Na trasę ruszyłem o
8.30. Gdy tak sobie jechałem wzdłuż wzburzonego i mętnego w wyniku intensywnych opadów Dunajca, po około dwudziestu kilometrach wyprzedził i zatrzymał się jakieś sto metrów przede mną samochód, z którego wysiadł kierowca i zaczął do mnie machać. Jak się okazało, to Pan Ignacy w drodze do lekarza w Sączu, zauważył mnie i postanowił jeszcze chwilkę pogawędzić. Co też z przyjemnością uczyniliśmy. Po dwóch godzinach dotarłem do Starego Sącza.
|
Ładny starosądecki rynek przerobiony na paskudny parking |
Ze Starego Sącza
ruszyłem w górę Doliną Popradu przez Rytro, Piwniczną-Zdrój i Muszynę do Krynicy-Zdrój
i dalej przez Grybów do Szymbarku, gdzie zostaję na noc. Mijana okolica
zachwycała widokami, a dochodzące zewsząd zapachy parującej ziemi i roślinności
wymieszane gdzieniegdzie z aromatem obejść gospodarskich, przenosiły mnie do czasów
licealnych górskich wędrówek w gronie przyjaciół.
|
Przede mną Rytro |
|
Dolina Popradu |
Dolina Popradu jest miejscem
szalenie malowniczym i ma w sobie zniewalającą magię, a ponura pogoda tylko
dodawała jej uroku i tajemniczości. Mijane dzisiaj miejscowości niczym
szczególnym się nie wyróżniały, z wyjątkiem okropnych, hałaśliwych,
śmierdzących spalinami i pełnych kuracjuszy kurortów jak Piwniczna i
Krynica-Zdrój oraz niegdyś znanego uzdrowiska, a teraz robiącego przygnębiające wrażenie Żegiestowa, który sprawia
wrażenie opuszczonego przez Boga i ludzi miasteczka po jakimś kataklizmie.
Uwagę zwracają ruiny niedokończonych domów wczasowych i hoteli stojące przy
głównej drodze oraz zdewastowany i straszący elewacją z powybijanymi szybami
dom uzdrowiskowy. Widać, że czasy świetności tego miejsca już dawno minęły.
Na noc zatrzymałem się we wsi Szymbark z odnowionym renesansowym kasztelem, a pokój znalazłem w willi "Perełka", której wystrój i standard pamiętają głęboki PRL. Urocze...
|
Renesansowy kasztel w Szymbarku |
|
Willa "Perełka" |
Dystans pokonany dziś: 128,09 km
Razem: 208,48 km
|
Profil wysokości |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz