poniedziałek, 13 czerwca 2011

Dzień 0.

   No i w końcu nadszedł ten dzień!

   13 czerwca, urodziny mojej Mamy, późny wieczór. Wszyscy już śpią, a mi się oczy kleją po całonocnej podróży ze Śląska i bardzo przyjemnym dniu. Jesteśmy w Narewce w Bojarskim Gościńcu. Wyjechaliśmy wczoraj kilka minut po 22.00 i po niecałych dziewięciu godzinach byliśmy na miejscu. Podróż dosyć męcząca, zwłaszcza na odcinku od Piotrkowa do Warszawy, gdzie trwa jakiś gigantyczny remont drogi i praktycznie na całej długości czynny jest tylko jeden pas ruchu. Oczywiście jak zwykle podczas nocnej jazdy, toczyłem boje z ogarniającą mnie sennością i gdyby nie pomoc Oli, to musiałbym znacznie częściej zatrzymywać się na odpoczynki. Po drodze widzieliśmy ładny wschód słońca, po którym nastał piękny i niezbyt gorący dzień.

   Po zakwaterowaniu się w pokojach i zjedzeniu śniadania składającego się z reszty kanapek przygotowanych na podróż, pojechaliśmy przez Puszczę w kierunku Białowieży do rezerwatu żubrów i innych puszczańskich zwierząt. Tam połaziliśmy około półtorej godziny, a następnie pojechaliśmy do Hajnówki na szybkie zakupy i tankowanie auta przed czekającą Olę z moją mamą i dzieciakami, jutrzejszą podróżą do Łeby (około 600 kilometrów). Po powrocie do Narewki zjedliśmy w restauracji naszego hotelu zupy i naleśniki ze szpinakiem (pychota!!!), by już w chwilę potem walnąć się do łóżek na odsypianie zarwanej nocy. Wstaliśmy grubo po 17.00 i poszliśmy na drugą część urodzinowego obiadu, po którym wybraliśmy się na ponadgodzinny spacer po Narewce, odwiedzając przy okazji stary, zagubiony w lesie żydowski cmentarz. Na koniec przechadzki, znaleźliśmy jeszcze czynny sklep i we trójkę czyli babcia Ala, Maja i ja zgrzeszyliśmy zjadając po lodzie w czekoladzie. Ola z Tomkiem musieli odłączyć się od nas nieco wcześniej, gdyż Tomuś przygotował cuchnącą niespodziankę w pieluszce. Po zjedzeniu lodów wróciliśmy już do naszych pokoi w Bojarskim Gościńcu i migusiem naszykowaliśmy się do spania, bo jutro wszystkich nas czeka ciężki dzień. Oby pogoda była taka jak dziś.

  Tak więc jutro po śniadaniu ruszam na pierwszy odcinek tego etapu rowerowej podróży wokół Polski. Mam zamiar dojechać do Krynek i tam poszukać noclegu. Już nie umiem się doczekać, choć wiem, że przez te około dziesięć dni będę bardzo tęsknił za moimi bliskimi, a szczególnie za dziećmi. Mam nadzieję, że ich jutrzejsza jazda samochodem do Łeby przebiegnie bez problemów i wieczorem zdzwonimy się każdy ze swego miejsca obozowania. Oby tylko nie spotkały nas żadne niemiłe przygody, na co licząc mówię wszystkim: dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz