czwartek, 16 czerwca 2011

Dzień 3.

   Pobudka o 7.15, mycie, pakowanie, chwilka przy kompie, zabranie z umówionego miejsca dwudziestu złotych reszty i pozostawienie tam klucza od domku (gospodyni wczoraj nie miała drobnych by wydać, a że około 5.00 rano miała przyjść nakarmić świnki, to umówiliśmy się, że zostawi kasę, tam gdzie ja miałem zostawić klucz), zakupy i już o 8.30 ruszałem w drogę do Sejn, a konkretnie w jej pierwszy odcinek - do Augustowa.

   Droga numer 664 prawie na całej długości ponad trzydziestu kilometrów jest pozbawiona łuków i zakrętów, a do tego niemal zupełnie płaska. Zatem jechało mi się wybornie. I nawet tyłek bolał mnie jakby już trochę mniej - może w końcu przywyknie. Do tego pogoda była wyśmienita i bezwietrzna. Przynajmniej do południa. Od Lipska do samego Augustowa trasa wiedzie poprzez Park Narodowy Puszczy Augustowskiej, więc do powyższych atutów należy dołożyć jej malowniczość i kojący spokój. Ruch samochodowy też nie był zbyt wielki, lecz pomimo ograniczenia do ośmiu ton, raz po raz mijały mnie jednak pędzące ciężarówki. Ale w porównaniu do wczoraj było to nic. Mam wrażenie, iż ten etap będę na koniec podróży wspominał jako najurokliwszy i najprzyjemniejszy.

Malownicza droga do Augustowa

  W każdym razie trzydzieści kilka kilometrów minęło mi jak z bicza trzasnął (pomimo nieśpiesznego tempa spowodowanego kontemplowaniem mijanych okoliczności przyrody) i około 11.00 przekroczyłem granice administracyjne Augustowa.


   Do samego Augustowa jednak nie dojechałem. Pamiętam je z 2006 roku gdy spływaliśmy Czarną Hańczą, jako dosyć gwarne, pełne turystów i turystycznej tandety miasteczko, a nie o takie miejsca chodzi mi podczas tegorocznej wycieczki. Ucieszyłem się więc, gdy około cztery kilometry przed centrum natknąłem się na wąską, asfaltową drogę robiącą skrót i łączącą trasę 664 z trasą 16 z Augustowa w kierunku Sejn.

 Po wjechaniu na nią zrobiłem sobie dłuższą przerwę śniadaniową na przystanku autobusowym i około południa ruszyłem dalej. Szosa do Sejn również wiedzie przez teren Puszczy Augustowskiej i w ogóle jeśli chodzi o walory krajobrazowe jest bardzo podobna do drogi Lipsk - Augustów, z tą jedynie różnicą, że ruch samochodowy jest na niej wielokrotnie intensywniejszy z racji przejścia granicznego na Litwę w Ogrodnikach, do którego wiedzie.

Śluza na Kanale Augustowskim


Droga do Sejn

   Podczas pokonywania pozostałych mi do Sejn kolejnych trzydziestu kilku kilometrów, zaczęła się psuć pogoda. Najpierw wzmógł się wiatr (oczywiście w twarz!), a następnie niebo zasnuło się ciemnymi chmurami i wszystko wskazywało na to, iż lada chwila zacznie padać. Miałem jednak szczęście, bo po jakichś dwóch godzinach, chmury przesunęły się na zachód, znowu wyjrzało słońce i tylko wiatr nie ustał. Niepokojąco natomiast wyglądają prognozy na jutro i kilka najbliższych dni: wszystko wskazuje na to, że jednak będę jechał w deszczu :(

   Około 16 kilometrów przed celem dzisiejszego odcinka, przejeżdżałem przez znane nam ze spływu Czarną Hańczą Frącki w których biwakowaliśmy z 25 na 26 lipca 2006 roku.

Czarna Hańcza we Frąckach

   Kilkadziesiąt minut później wjeżdżałem już do Sejn, gdzie w samym centrum znalazłem dosyć przyzwoity hotel "Skarpa" (70,00 złotych za pokój jednoosobowy z dostępem do netu), w którym się zameldowałem. Po rozpakowaniu i gorącym prysznicu, wyszedłem trochę pospacerować po miasteczku i najpierw trafiłem do kościoła, a właściwie Bazyliki Mniejszej pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny z ciekawą wystawą fotografii, upamiętniającą koronowanie Matki Boskiej Sejneńskiej w 1975 roku, a następnie do przyjemnej restauracji prowadzonej w konsulacie litewskim, w której ogródku napiłem się piwa i trochę nadrobiłem zaległości w lekturze.


Taki domek w centrum Sejn

Bazylika Mniejsza w Sejnach

Bazylika Mniejsza w Sejnach

   Teraz kończę już pisanie i zaraz się kładę, bo jutro chcę dojechać do Gołdapi, a to trochę większy dystans niż dotychczasowe, no i nie wiem jak będą wyglądać drogi. Mam nadzieję, że mi się uda, jeśli tylko dogadam się ze swoim siedzeniem.

Dystans pokonany dziś: 69,88 km
Razem: 206,47 km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz