Obudziłem się tuż po 5.00 i spojrzałem przez okno - aura wybitnie nie zachęcała do spacerów. W nocy padał deszcz i ulice były mokre, a do tego zdecydowanie się ochłodziło. Gdy trzy godziny później opuszczałem Dom Turysty w Kostrzynie nad Odrą, drogi zdążyły już przeschnąć i tylko gdzieniegdzie pozostały jeszcze kałuże, ale było przenikliwie zimno, a niebo zasnuwały ciężkie, ciemne chmury. Po raz pierwszy na tym wyjeździe ubrałem długi rękaw i z obawami co się będzie dalej działo i jak sobie w tych warunkach poradzę ze sporym dystansem, ruszyłem w drogę do Gubina. Pierwsze trzydzieści kilometrów to znowu jazda ruchliwą krajówką numer 31. Pokonałem je jak najszybciej się dało, by znaleźć się wreszcie w spokojniejszych miejscach. W międzyczasie pokrywa chmur znacznie się przerzedziła i zaczęło wychodzić słoneczko. Dzień zamieniał się powoli w piękny i pogodny, a temperatura rosła. Za Słubicami skręciłem w kierunku Odry i znalazłem się na terenie rezerwatu przyrody 'Łęgi'. Jadąc jego, miejscami zalanymi przez wysoką Odrę, dróżkami, przeciąłem w pewnym momencie dołem most graniczny na przejściu w Świecku - kolejne magiczne miejsce.
Tuż za mostem granicznym, już na terenie wsi Świecko, natknąłem się na pomnik poświęcony ofiarom hitlerowskiego obozu karnego w Świecku. Czytanie listy nazwisk w takich miejscach, zawsze wywołuje u mnie zadumę. Zwłaszcza wiek tych ludzi gdy przyszło im pożegnać się z życiem z dala od swoich najbliższych, którzy częstokroć nawet nie wiedzieli co dzieje się z ich synami, ojcami, braćmi... Gdzie są ich mogiły...
Pomnik ku czci ofiar hitlerowskiego obozu w Świecku
Lista nazwisk
We wsi Urad zjechałem z drogi i aż do wsi Kłopot jechałem ścieżką zrobioną z betonowych płyt, biegnącą szczytem wału przeciwpowodziowego wzdłuż Odry. Na odcinku kilkunastu kilometrów nie spotkałem żywej duszy. Był to zupełnie bajkowy odcinek dzisiejszego w całości niezwykle urokliwego etapu. W międzyczasie zupełnie się wypogodziło, świeciło słońce, a temperatura poszybowała grubo powyżej dwudziestu kresek, tak, że musiałem się rozbierać.
Słup graniczny na odrzańskim wale przeciwpowodziowym
Dojeżdżając do wsi Kłopot, na wysokości której opuszczałem odrzański wał przeciwpowodziowy, natknąłem się na pozostałości mostu drogowego wysadzonego na początku 1945 roku przez cofające się wojska niemieckie.
Resztki mostu z Kłopotu do Eisenhüttenstadt
Zniszczony most
Jadąc dalej przez malownicze wsie i lasy, prawie zupełnie pustymi drogami, na których auta pojawiały się zaledwie co kilkanaście minut, dotarłem do przeprawy promowej przez Odrę w Maszewie.
Prom w Maszewie
Jako, że prom był akurat po mojej stronie rzeki, bardzo szybko znalazłem się na drugim brzegu i pokonałem ostatnie kilkanaście kilometrów dzielące mnie od Gubina.
Gubin
Tutaj znalazłem nocleg w Domu Turysty PTTK (okropne miejsce), pospacerowałem po niepięknym miasteczku, zjadłem kolację i zaraz idę spać, bo dzisiejsze moc wrażeń i sto kilometrów jazdy (z okładem) nieco mnie zmęczyły. Dzień zaliczam do pierwszej trójki najciekawszych i najbardziej udanych w czasie tego wyjazdu.
Kwiatki dla tych co też by chcieli, a jeszcze nie dostali
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz