czwartek, 13 czerwca 2013

Dzień 7.

   Zarówno wczorajsza prognoza, jak i poranne zachmurzone niebo zwiastowały zakończenie towarzyszącej mi dotąd nieprzerwanie wspaniałej pogody. Wszystko wskazywało na to, że dzisiaj chcąc, nie chcąc przyjdzie mi zmoknąć. Ale o dziwo nic takiego się nie stało, a wręcz około południa chmury się przerzedziły, wyjrzało słońce i zrobiło się pięknie. I tak już było do wieczora.

   Po śniadaniu poszedłem do cedyńskiego muzeum, gdzie wraz z uczestnikami zielonej szkoły wysłuchałem opowieści o Bitwie pod Cedynią z 972 roku oraz o wykopaliskach szczątków mamutów, które przed tysiącami lat, w tej okolicy przekraczały Odrę w swoich wędrówkach z zachodu na wschód i ze wschodu na zachód.

   W drogę ruszyłem nieśpiesznie tuż przed 11.00. Cztery kilometry za Cedynią minąłem Górę Czcibora (brat Mieszka I) z pomnikiem orła na szczycie, upamiętniającą domniemane miejsce zasadzki na wojska margrabiego Hodona.

Góra Czcibora

Schody na Górę Czcibora

   Aż do Starych Łysogórek jechałem wzdłuż Odry, a w zasadzie jej rozlewiska. Miejscom tym towarzyszą oszałamiające zapachy, a widoki zniewalają swoją urodą.

Rozlewisko Odry

   Dzisiejsza trasa usiana była pomnikami i tablicami pamiątkowymi poświęconymi żołnierzom I Armii Wojska Polskiego im. Tadeusza Kościuszki, którzy walczyli i polegli na przełomie kwietnia i maja 1945 roku w bojach podczas forsowania w tych miejscach Odry na swoim szlaku do Berlina. W Starych Łysogórkach natknąłem się nawet na czołg biorący udział w tamtej kampanii oraz cmentarz wojskowy z grobami tysięcy polskich żołnierzy, którym by doczekać końca wojny zabrakło od dwóch tygodni do siedmiu dni.

Czołg

Cmentarz wojskowy w Starych Łysogórkach

   Dalsza część trasy do Kostrzyna nad Odrą biegła lekko pagórkowatymi terenami w większości przez malownicze lasy i zagubione wśród nich wsie, takie jak Namyślin. Tylko na krótkim odcinku musiałem znów wrócić na ruchliwą i stresującą drogę nr 31, której większy fragment będę niestety pokonywał jutro. Ogólnie jechało mi się dzisiaj znakomicie, głównie za sprawą fantastycznych krajobrazów i niezłej już formy. Zobaczymy jak będzie na jutrzejszym ponad stukilometrowym odcinku.

Pusta, świetna droga

   Do Kostrzyna dojechałem kilkanaście minut po 16.00, załatwiłem sobie nocleg w Domu Turysty i pisząc te słowa, przez otwarte okno słucham koncertującego w tutejszym amfiteatrze zespołu 'Weekend'.

Tablica dziesięć kilometrów przed centrum

Bukiet spory, więc do podziału: urodzinowo dla Mamy i bez okazji dla Oli

Dystans pokonany dziś: 71,44 km
Razem: 552,44 km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz