Dzięki pomocy Piotrka B., okazało się, że w Szczecinie jednak jest Multikino, w związku z czym zrealizowałem swój plan zobaczenia Kac Vegas III. I serdecznie odradzam. Dużo mu brakuje do poprzednich dwóch części. Twórcom nie starczyło pomysłu, a koniecznie nie chcieli opierać fabuły na retrospektywnym odtwarzaniu wydarzeń poprzedniej nocy. No i nie wyszło. Film słaby, mało śmieszny i w ogóle nie zaskakujący. Jedynie sama końcówka, już w czasie napisów, zabawna. Ale to pewnie dzięki temu, że zbudowana właśnie według schematu jedynki i dwójki.
W dzisiejszy krótki, niespełna pięćdziesięciokilometrowy etap do Międzyzdrojów wystartowałem tuż przed 9.00. Na początek objechałem centrum budzącego się dopiero do życia Rewala, a następnie skierowałem się drogą numer 102 do mojego celu.
Walenie w Rewalu |
Gdy w Dziwnówku ruszałem spod sklepu, przy którym zatrzymałem się by kupić sobie coś na śniadanie, nagle straciłem równowagę i nawet nie zdążyłem wypiąć nogi z SPD-ka gdy już leżałem z całym majdanem na glebie. Na szczęście prędkość była zerowa, gdyż dopiero wsiadłem na rower by ruszyć, więc i obrażenia mam niewielkie: przytarte kolano i łokieć.
Mało dramatyczne |
Po tej przygodzie niespiesznie ruszyłem dalej dobrą drogą biegnącą przez Dziwnów, Międzywodzie, Kołczewo i Wisełkę. Za Wisełką, płaski dotąd teren przeszedł w kilka stromych podjazdów i zjazdów, w związku z czym ostatnie dziesięć kilometrów do Międzyzdrojów przebiegające przez teren Wolińskiego Parku Narodowego pokonywałem wyjątkowo ślamazarnie.
Międzyzdroje |
Na miejsce dojechałem kwadrans po 13.00 i na początek pokręciłem się trochę po miasteczku wśród tłumu turystów i wszędobylskich kramów z rodzimą oraz chińską tandetą.
Aleja gwiazd |
Wejście na molo |
Następnie zjadłem przyzwoity obiad w knajpce przy molo i znalazłem nocleg w dosyć dziwnie urządzonym Pensjonacie.
Mój pokoik |
Po szybkim prysznicu i przebraniu się, poszedłem na przystanek busów udających się w kierunku Szczecina i po niespełna pięciu minutach oczekiwania jechałem już do stolicy województwa. Podróż w jedną stronę trwała ponad półtorej godziny, ale na szczęście miałem co czytać. Ze Szczecina wróciłem tym samym busem grubo po 22.00. Dobrze, że zapobiegliwie pomimo całodniowego upału, wziąłem ze sobą bluzę, bo wieczór jest chłodny i bez niej trochę bym zmarzł.
Dystans pokonany dziś: 49,32 km
Razem: 309,26 km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz