No to się najeździłem. Zamiast planowanych siedemdziesięciu, zrobiłem prawie sto trzydzieści kilometrów. Ale może to i dobrze, bo tak nie miałbym za bardzo o czym pisać. Odcinek bardzo monotonny i płaski, prowadzący przez zwyczajne, niczym się nie wyróżniające miejscowości (z wyjątkiem jednej, której nazwa bardzo przypadła mi do gustu).
Oczywiście nie miało to żadnego wpływu na czerpanie radości z samej jazdy, która odbywała się przy pięknej pogodzie. Przynajmniej do Głubczyc, od których niestety wzmógł się znacznie ruch na drodze. Zwłaszcza ciężarówek i jeżdżących jak wariaci kurierów firm przewozowych. Od kiedy wjechałem na Górny Śląsk wyraźnie czuję też zmianę zapachu powietrza - woń spalin drażni mi gardło. Ale trudno, trzeba się będzie na nowo przyzwyczaić.
Gdy dotarłem do Kietrza, w którym planowałem dzisiaj spać, okazało się, że nie znajdę żadnego noclegu. Zupełnie mnie to nie zraziło i jak zwykle w takich sytuacjach, pojechałem dalej, szukając pierwszej nadarzającej się sposobności do spędzenia nocy. Jak się okazało, poszukiwania te ciągnęły się jeszcze przez prawie sześćdziesiąt kilometrów i zakończyły dopiero w Łaziskach koło Gorzyczek, zaledwie dwadzieścia kilometrów od domu. Ale gdyby trzeba było, to pojechałbym jeszcze dalej w kierunku Cieszyna, tak się fantastycznie pedałowało! Jechałem już jak robot, łykając kolejne kilometry i nie czując znużenia.
|
Brama wjazdowa do pałacu w Krzyżanowicach |
Na noc zatrzymałem się w agroturystyce o nazwie Dworek Myśliwski, która do niedawna była pięknie położona tuż na skraju lasu w cichej i spokojnej okolicy. Niestety, zaledwie kilkadziesiąt metrów obok przebiega otwarty kilka tygodni temu odcinek autostrady A1 i szum z niej dochodzący jest uciążliwy.
|
Dworek Myśliwski |
Nie mam w pokoju telewizora, więc zamiast oglądania meczu, idę spać ;-)
Na koniec jeszcze kwiatek dla tych wszystkich dziewczyn, które dzisiaj nie dostały żadnego od swoich chłopaków:
Dystans pokonany dziś: 127,98 km
Razem: 549,31 km
|
Profil wysokości |